Przetargi na kontrakty utrzymaniowe infrastruktury kolejowej to dobry pomysł – ocenia członek zarządu Budimeksu Maciej Olek. Jak uzasadnia, pozwoli to bardziej gospodarnie wydawać publiczne pieniądze, przywróci też równowagę na rynku, na którym spółki z grupy PKP PLK są już dziś wykonawcami inwestycji. Firma deklaruje gotowość do ubiegania się o zlecenia na utrzymanie infrastruktury.
Przypomnijmy: otwarcie rynku utrzymania infrastruktury PKP PLK
zapowiedział po raz pierwszy w listopadzie ubiegłego roku prezes spółki Piotr Wyborski. Według jego zapowiedzi pierwsze przetargi miały zostać ogłoszone na przełomie 2024 i 2025 r. We wrześniu bieżącego roku
członek zarządu PKP PLK Marcin Mochocki powtórzył zapowiedź ogłoszenia postępowań, podając tym razem termin październikowy. Budimex
jeszcze w lipcu deklarował gotowość do udziału w przetargach.
– Pozostajemy otwarci na wszelkie merytoryczne obszary współpracy z PKP PLK – jednym z największych i strategicznych zamawiających Budimex – deklaruje w rozmowie z Rynkiem Kolejowym członek zarządu Budimeksu Maciej Olek. – Co więcej, zachęcamy do tego, żeby dać szansę firmom z rynku, wzięcia udziału w przetargach utrzymaniowych, skoro firmy z Grupy PKP PLK zajmujące się utrzymaniem biorą udział w postępowaniach inwestycyjnych. Zachowanie symetrii sprzyja podniesieniu efektywności i konkurencyjności. – przekonuje.
Jak podkreśla, efektywne wykorzystywanie środków publicznych jest w interesie każdego obywatela. – Wiemy, bo sama PKP PLK o tym mówiła, że prace utrzymaniowe dotąd efektywnie prowadzone nie były. Otwarcie na konkurencję ma szansę wyraźnie to usprawnić – uważa członek zarządu Budimeksu.
– Brak konieczności zabiegania o środki, przy ich stałej dostępności, działa na niekorzyść całego systemu. Jestem więc zwolennikiem zachowania konkurencyjności również w robotach utrzymaniowych. Podejrzewam, że podobne podejście ma większość firm na rynku. Na pewno jesteśmy w stanie pracować tak, żeby spełnić oczekiwania PKP PLK, jeśli chodzi o czas reakcji i zakres oraz jakość prac i to nie tylko w zakresie nawierzchni torowej, ale i sieci trakcyjnej czy SRK – zapewnia Olek.
Z punktu widzenia Budimeksu najkorzystniejsze byłyby długoterminowe kontrakty obejmujące określony obszar. – To dawałoby stabilizację i pozwalało wykonawcom na inwestycje w sprzęt – uzasadnia członek zarządu firmy. Koszt utrzymania sprzętu, jakim dysponuje dziś Budimex, to w skali roku ok. 35 mln zł. Aby maszyny na siebie zarabiały, muszą pracować. – Bez długoletnich kontraktów nie ma mowy o unowocześnianiu parku maszyn czy wdrażaniu nowych technologii. Rynek rozwija się tylko wtedy, jeśli jest zapewnione stabilne finansowanie – zwraca uwagę nasz rozmówca.